Los tak chciał – Rozdział IX – Ostatni

Eluzjon, dzień zniknięcia Serenity…

 

Helios i Helion stali na leśnej polanie, obserwując położoną nieopodal chatkę. Znajdowali się w Krainie Marzeń, do której dostali się dzięki dwóm złotym kluczom, które były w posiadaniu ich rodów od tysięcy lat.

Po raz pierwszy od setek lat Pan Snów i Władca Marzeń powrócili do miejsca swoich narodzin. Pegaz i Fenix, bo takie nosili w tej krainie imiona, przybyli tu w jednym celu. Mieszkała tu legendarna wojowniczka, która strzegła porządku we wszechświecie. Jej wiedza nie miała granic, zarówno przeszłość jak i przyszłość nie miały przed nią tajemnic.

 

  • Czekałam na was. – usłyszeli dźwięczny głos tuż za sobą.
  • Saeko, nic się przed tobą nie ukryje. – westchnął Helios.

 

Obaj mężczyźni pochylili głowy z szacunkiem przed piękną kobietą w białych szatach. Jej granatowe włosy puszczone wolno powiewały swobodnie na wietrze, oczy koloru burzliwego nieba patrzyły na stojących przed nią mężczyzn z niezwykłą przenikliwością.

 

  • Heliosie, jesteś pewien, że chcesz poznać prawdę? – spytała przekornie.
  • Tak, to moja córka. Muszę to wiedzieć. – przytaknął.
  • Wiesz, że cokolwiek tu usłyszysz i tak nic nie zmieni. Ingerencja w przyszłe wydarzenia zawsze kończy się uwolnieniem chaosu.
  • Wiem, nie dopuszczę do tego po raz kolejny. To, co się stało z wojowniczką Galaxią, dużo nas nauczyło.
  • Tym razem będzie inaczej, drogi Heliosie. – przerwała na chwilę, jakby celowo chcąc wprowadzić napięcie. – Twoja córka już za kilkanaście godzin naprawi błędy przeszłości, które wywoływały zakłócenia w jej poprzednim życiu. Nie musisz się już dłużej o nią martwić.
  • Błędy przeszłości? O czym ty mówisz? – zdziwił się.
  • Żaden człowiek nie powinien poznawać swoich przyszłych losów. Nie można zapominać o tym, że przyszłość jest zawsze subiektywna, o czym zapomniała Strażniczka Czasu. Gdy wojowniczka z Plutona pozwoliła Usagi na przejście z  dwudziestego do trzydziestego stulecia, złamała jedno z fundamentalnych praw rządzących wszechświatem. Los jednak jest nieubłagany, więc postanowił naprawić ten błąd, eliminując ówczesną Czarodziejkę z Księżyca.
  • Chcesz powiedzieć, że umarła tylko dlatego, że poznała swoją przyszłość? – nie potrafił tego zrozumieć.
  • Nie przyszłość, mój drogi. Ona poznała zaledwie jedną z alternatyw. Tak naprawdę to my jesteśmy panami swojego życia, wolna wola nam to gwarantuje, a jej to odebrano, dlatego los zadbał o to, aby naprawić ten błąd. Nasze przeznaczenie jest subiektywne i musi zależeć tylko od naszych wyborów.
  • A co będzie dalej?
  • Co będzie dalej, to już przyszłość pokaże. – uśmiechnęła się przekornie. – To jednak już inna historia, której i tak nie zapamiętacie. Niedługo stracicie pamięć o tym, że w ogóle tu byliście. Przeszłość ulegnie zmianie, więc wasze wspomnienia też się zmienią.
  • A więc to już koniec. – westchnął z ulgą białowłosy.
  • Nie, to dopiero początek.
  • Masz rację, widocznie los tak chciał. – przyznał po namyśle białowłosy.

 

Niedługo później obaj mężczyźni opuścili Eluzjon, mając świadomość, że już niedługo zapomną o swojej tam wizycie. Cokolwiek jednak się stanie, Helios był pełen nadziej na lepszą przyszłość.

 

Ziemia, kilkanaście godzin później…

 

Serenity dotarła do podnóża wzniesienia, na którym znajdowała się świątynia Hikawa. Gdy po chwili weszła na sam szczyt schodów, niebo rozjaśniły pierwsze promienie wschodzącego słońca. Czuła się zmęczona, ale i dumna z tego, że udało jej się w tak szybki sposób zakończyć niepotrzebną waśń z księciem Diamandem. Teraz pozostało jej tylko przekazanie swojej decyzji wojowniczkom oraz powrót na Kinmonk.

Weszła bez pukania. Gdy dotarła do salonu, zastała tam oprócz czarodziejek także braci Kou, Keia oraz Mamoru trzymającego w ramionach śpiącą Chibiusę. Obok Chiby siedziała wtulona w bruneta Setsuna, głaszcząc z czułością główkę nowo odrodzonej Hotaru, która spała smacznie, tuląc się do kobiety.

 

  • Kou, co wy tu robicie? – spytała zdziwiona, zwracając tym samym uwagę wszystkich na swoją osobę.

 

Czterech mężczyzn z Kinmonk natychmiast ukłoniło się swojej władczyni.

 

  • Przybyliśmy na Ziemię wraz z tobą, Księżniczko. – przypomniał Taiki.
  • Nieprawda, towarzyszyli mi tylko Kei i Luna. – zaprzeczyła.

 

Ziemskie wojowniczki nie wtrącały się w rozmowę pomiędzy Serenity a jej towarzyszami, z jakiegoś powodu czuły się skrępowane obecnością blondynki. Aura kobiety uległa takiej zmianie, że niemal je onieśmielała. To już nie była ich Usagi, kobieta, którą miały przed sobą, emanowała majestatem. Wokół niej wyczuwało się atmosferę władzy, chociaż jej wygląd sprawiał wrażenie niemal eterycznego.

 

  • Księżniczko, oni mówią prawdę, wczoraj przybyliśmy tu w szóstkę. – odezwał się Kei.
  • Później to wyjaśnimy, teraz mam inne rzeczy na głowie. – westchnęła, zwracając swoje spojrzenie na pozostałe osoby w salonie. – Wybaczcie, że kazałam tyle na siebie czekać, ale natknęłam się na księcia Diamanda. – wyjaśniła zgromadzonym kobietom.
  • Kim jest książę Diamand? – spytała zdziwiona Rei, reszta dziewcząt także wydawała się zdezorientowana, jakby nigdy nie słyszały o tym mężczyźnie.
  • Był naszym wrogiem w dwudziestym stuleciu. – odpowiedziała zdziwiona blondynka, nie spodziewała się, że nie będą go pamiętać.
  • Księżniczko, my nie mieliśmy takiego przeciwnika. – oznajmiła niepewnie Ami.
  • To co mówicie jest dla mnie co najmniej dziwne. Wytłumaczcie mi jednak w takim razie, kim są rodzice Chibiusy?
  • Mała Usagi jest dzieckiem moim i Mamoru, księżniczko. – wyjaśniła Setsuna.
  • A więc wy jesteście razem? – czuła narastający mętlik w głowie.
  • Serenity, przecież byłaś obecna na naszym ślubie w dwudziestym wieku. – przypomniał delikatnie mężczyzna.

 

W tym momencie dotarło do niej, że ma całkowicie odmienne wspomnienia od reszty, co oznaczał, iż to ona musiała zmienić teraźniejszość. Jedynym wyjaśnieniem tego faktu było to, że uświadomienie Diamanda i pokonanie Mędrca doprowadziło do tego, że oni nigdy nie zaatakowali ich w dwudziestym stuleciu, więc Usagi i Mamoru nigdy nie poznali swojego przeznaczenia.

 

  • Wybaczcie, widocznie nie wszystko sobie przypomniałam. – oznajmiła pokrętnie.  
  • Nic nie szkodzi, księżniczko. My i tak cieszymy się, że znów możemy cię widzieć. – zapewniła natychmiast Haruka.
  • Możecie mi w takim razie powiedzieć, jak umarłam w dwudziestym wieku? – spytała z ciekawości.
  • W wypadku samochodowym. – wyjaśniła Michiru. – Długo przyszło nam czekać na twoje odrodzenie, ale nie traciliśmy nadziei. – dodała, nie ukrywając wzruszenia.
  • Czyli nie wiedzieliście, kiedy ponownie się narodzę? – chciała się upewnić.
  • A niby skąd mielibyśmy to wiedzieć? – zdziwiła się Setsuna. – Jako Strażniczka Czasu nie mogłam dopuścić do tego, aby ktokolwiek wyruszył w przyszłość by się tego dowiedzieć.
  • Oczywiście, jakbym mogła zapomnieć. – uśmiechnęła się blado.
  • Przyznam, że było dla nas zaskoczeniem, że odrodziłaś się jako jedyne dziecko naszej przyjaciółki z Kinmonk. – dodała Haruka, poklepując przy tym przyjaźnie po plecach średniego z braci Kou.
  • Mi też miło cię znów widzieć. – przytaknął brunet.
  • Ruka nigdy się do tego nie przyzna, ale tęskniła za Seiyą. – wyjaśniła konspiracyjnie Michiru, wywołując tym samym ogólną wesołość.

 

Tylko Serenity patrzyła na to wszystko, z niedowierzaniem kręcąc głową. Kto by pomyślał, że tę dwójkę połączy przyjaźń. Z drugiej jednak strony zmieniona przeszłość oznaczało dla niej kolejną szansę od losu. Nawet jeżeli do niedawna nie był tego świadoma, wciąż w pewnym sensie była Księżycową Księżniczką, a ziemskie wojowniczki lubiły kierować jej życiem. Teraz jednak wszystko uległo zamianie, więc znów jest wolna. Teraz to ona i tylko ona ma władzę nad swoją przyszłością. Uśmiechnęła się do siebie, nie zwracając uwagi na toczącą się w salonie rozmowę pomiędzy obecnymi w nim osobami. Jej uwaga w całości poświęcona była stojącemu nieopodal mężczyźnie. „Tym razem to jest tylko mój wybór” przeszło jej przez myśl, gdy szła w kierunku bruneta. Każdy kolejny krok zbliżał ją do nowego przeznaczenia, pełnego miłości i szczęścia, o tym jednak będzie się musiała sama  przekonać. Ale to już inna historia…

THE END

11 comments on “Los tak chciał – Rozdział IX – Ostatni

  1. Chyba nigdy nie byłam tak zaskoczona końcem fanfiku.
    Myślałam, że to opowiadanie będzie dłuższe i inne… Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i zarazem zakończenia. Bardzo podobało mi się, to co zrobiłaś, a końcówka jest niejasna, co sprawia, że chyba każdy będzie usatysfakcjonowany.
    Opowiadanie było fantastyczne i czekam na kolejne (bo chyba nie zamierzasz nas opuścić, prawda??)

    • Wiem, że mogłam zawieść niektórych tworząc opowiadanie, które nie jest romansem. Aczkolwiek z drugiej strony otwiera mi to furtkę do kontynuacji… Jeżeli oczywiście ją napiszę. Tak… Tak… chciałam przez to powiedzieć, że przez jakiś czas na tym blogu nie powstanie żadna nowa historia. Najzwyczajniej w świecie brak mi weny na kolejne opowiadanie….

      • Mi takie otwarte zakończenia się podobają, bo nie dość, że może powstać kontynuacja, to jest pole do wyobraźni dla czytelnika.
        Strasznie mi przykro, że przez pewien czas zamierzasz zawiesić pisanie, ale rozumiem, że nie da się nic pisać na siłę. I Tobie, i mi życzę dużo weny dla Ciebie 🙂

  2. To było cudowne opowiadanie :D, a Usagi wyszła Ci genialnie, zupełnie inna niż w anime i w końcu sama jest kowalem własnego losu 😀 Mam nadzieję, ze kiedyś pojawi się kontynuacja 😉
    Pozdrawiam 😀

  3. Zakończenie bardzo fajne i z pewną dozą tajemniczości,zostawiające miejsce wyobraźni.Życzę dużo weny i mam nadzieję na nowe,ciekawe opowiadanie 😉 Pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do Vesper Anuluj pisanie odpowiedzi